Skonczylam w koncu moj szalik i jestem przeszczesliwa, bo troche mi sie juz nudzilo to robienie :) Po pierwsze, bo czarny- nudny, a po drugie, ze chcialam szalik dlugi i wydziergalam 2 metry (bez fredzli). Dzisiaj juz nawet byl ze mna u lekarza (oczywiscie na szyi). Byla to wizyta kontrolna. Nie pisalam jeszcze, ale od roku siedze w domu, bo mam problem z kregoslupem. Miesiac temu, mialam robiony zastrzyk w kregoslup (blokade) i w koncu po nim jest mi naprawde lepiej :) W przeciagu roku, mialam juz 5 zastrzykow, ale jeszcze tak dobrze nie bylo. Przestala mnie bolec noga, a plecy bola tylko troszeczke :) Od 7 marca, zaczynam powtorna rehabilitacje (juz jedna mialam, ale musialam przerwac, bo po niej mi sie pogorszylo) i mam wielka nadzieje, ze w koncu wroci wszystko do normy :)
Ale dosc juz o mnie :) Musze pochwalic sie nowym szalikiem :) Oto on:
I jeszcze male zblizenie :)
Poczynilam rowniez postepy u Pani Ludmily :) Wszystkie sloiczki zrobione i juz Ludmila nogi prawie ma :)
Wychodzac z domu do lekarza, nie moglam nie zajsc do sklepu z akcesoriami do haftu. Kupilam czerwona kanwe i postanowilam, ze zrobie walentynkowe biscornu dla bratowej i kolezanki. Jak byly ostatnio u mnie, to bardzo im sie spodobal moj konkursowy dzwoneczek do Kaprysnych Inspiracji i pomyslalam, ze taki drobiazg je ucieszy :) Tylko musze jeszcze znalesc jakies wzory z serduszkami na biscornu. Jakby ktos mial, to chetnie skorzystam :)
Milego popoludnia zycze !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz